Sprawdź, ile w obecnej sytuacji zapłacisz za wakacje w Albanii na własną rękę i z biurem podróży – oraz czy wycieczki do Albanii ceny są obecnie korzystne. Sprawdź, ile wynoszą wczasy w Albanii ceny i dowiedz się, z jakimi wydatkami będziesz musiał liczyć się podczas wycieczki do tego śródziemnomorskiego kraju.
Albania – co warto wiedzieć przed podróżą Geografia Albania to kraj położony na Półwyspie Bałkańskim w południowo-wschodniej Europie z linią brzegową biegnącą wzdłuż Morza Adriatyckiego na zachodzie i Morza Jońskiego na południowym zachodzie. Graniczy z Czarnogórą na północy, Serbią na północnym wschodzie, Macedonią na wschodzie i Grecją na południowym wschodzie. Dzieli również granice morskie z Chorwacją i Włochami. Cały kraj z powierzchnią 28 748 km², jest nieco mniejszy niż Belgia. Populacja Albanii wynosi 3 038 594 mieszkańców (dane z 2016 r.). Stolicą i największym miastem jest Tirana. Albania, podobnie jak sąsiadujące i zamieszkane głównie przez Albańczyków Kosowo, ma większość muzułmańską stanowiącą ok. 60% populacji, będącą dziedzictwem kilkusetletniego władania rządów osmańskich, pozostałe spore grupy religijne stanowią prawosławni (17%) i katolicy (13%). Pomimo niewielkich rozmiarów, Albania jest zdominowana przez tereny górskie lub wyżynne, z szeroką gamą naturalnych elementów, w tym dolin, równin, kanionów i jaskiń. Topograficznie góry biegną wzdłuż całego kraju z północy na południe. Niewielką powierzchnię kraju stanowią niziny położone nad Adriatykiem i doliny większych rzek: Drin, Wjosa czy Seman. Na granicach znajdują się trzy duże jeziora: Szkoderskie, Ochrydzkie i Prespa. Z uwagi na dość zróżnicowaną topografię niewielka Albania obejmuje szeroki wachlarz warunków klimatycznych, chociaż w większości kraju panuje klimat śródziemnomorski, charakteryzujący się łagodnymi zimami i gorącym, suchym latem. Występuje tu pięć głównych podtypów klimatycznych, w tym śródziemnomorski, subtropikalny, oceaniczny, kontynentalny i subarktyczny. Znaczne różnice w klimacie mogą występować pomiędzy północą a południem oraz pomiędzy zachodem i wschodem. Ogólnie rzecz biorąc, północne części kraju charakteryzują się mroźnymi zimami i chłodnymi latami, podczas gdy części południowe mają przeważnie łagodne i wilgotne zimy oraz bardzo gorące i suche lata. Klimat na nizinach jest typowo śródziemnomorski, podczas gdy w głębi lądu jest kontynentalny. Najcieplejsze rejony to niziny znajdujące się na wybrzeżu Morza Adriatyckiego i Morza Jońskiego, z kolei regiony najzimniejsze znajdują się w północnej i wschodniej części w głębi kraju. Kuchnia Kuchnię albańską zalicza się do kuchni śródziemnomorskich, w których duże znaczenie mają takie składniki, jak oliwa z oliwek, świeże owoce i warzywa, a także ryby i owoce morza. Tradycje kulinarne Albańczyków są zróżnicowane ze względu na czynniki środowiskowe, które – mimo, że różne w poszczególnych regionach – sprzyjają uprawom rozmaitych ziół, warzyw i owoców. Wyśmienita oliwa z oliwek jest najstarszym i powszechnie tu używanym tłuszczem roślinnym, który na tych ziemiach był wytwarzany od czasów starożytnych, szczególnie wzdłuż wybrzeża. Można powiedzieć, że albańska sztuka kulinarna, mimo kilku znaczących różnic, jest w zasadzie podobna do kuchni większości pozostałych krajów bałkańskich. Odnaleźć tu można wyraźne wpływy kuchni greckiej i tureckiej, ale także włoskiej. W daniach wykorzystuje się przede wszystkim sezonowe i lokalnie dostępne produktu, co sprawia, że albańskie jedzenie jest nie tylko smaczne, ale również zdrowe. Historia Terytorium dzisiejszej Albanii wchodziło początkowo w skład Cesarstwa Bizantyńskiego. Na przełomie VI i VII wieku napłynęły tu pierwsze plemiona słowiańskie. W okresie IX-XI wieku tereny Albanii stanowiły część carstwa Bułgarii. Pierwsze państwo albańskie postało w XXII w., ale w XIV w. zostało podbite przez Serbów. W pierwszej połowie XV w. Albanię zajęli Turcy i stała się częścią Imperium Osmańskiego aż do uzyskania niepodległości w 1912 r. Po II wojnie światowej Albania pod przywództwem Envera Hodża stała się stalinowskim reżimem. Komuniści utracili władzę w 1992 r. na rzecz Demokratycznej Partii Albanii, co pozwoliło rozpocząć proces naprawy gospodarczej państwa. Jednakże transformacja okazała się trudna, ponieważ kolejne rządy musiały uporać się z wysokim bezrobociem, zrujnowaną infrastrukturą, przestępczością i przeciwnikami politycznymi, którym zmiany ustroju nie były na rękę. Sytuacja gospodarcza i polityczna Albanii zaczęła się stabilizować na początku XXI w. Kolejnym ważnym krokiem na drodze demokratycznego rozwoju było przystąpienie Albanii do NATO w kwietniu 2009 r. Obecnie Albania jest potencjalnym kandydatem do przystąpienia do Unii Europejskiej. Aktywny wypoczynek W górzystym kraju o długiej linii brzegowej główne atrakcje są dość oczywiste: jest tu wiele uroczych miejsc do pływania wzdłuż wybrzeża Morza Jońskiego, świetne trasy wspinaczkowe i łatwo dostępne trasy turystyczne w Parku Narodowym Dajti. Liczne parki narodowe rozciągają się od lagun na wybrzeżu Adriatyku do Alp Dynarskich i podmokłych terenów w pobliżu Jeziora Prespa. Najwyższym szczytem jest Korab (2 764 m w masywie którego łączą się granice Albanii, Kosowa i Macedonii. Piękne klify na Przełęczy Llogara, pomiędzy Adriatykiem a wybrzeżem Morza Jońskiego, są uznawane na całym świecie za jedno z najlepszych miejsc na Bałkanach do uprawiania paralotniarstwa. W Albanii dostępny jest również szereg innych zajęć na świeżym powietrzu, takich jak turystyka piesza, trekking, wspinaczka górska, kolarstwo górskie, obserwowanie ptaków, wędkarstwo, jazda konna, narciarstwo i zimowe wspinaczki. Miłośnicy adrenaliny będą w swoim żywiole podczas spływu kajakiem, canoe lub tratwą po jednej z wielu rzek, które przecinają kraj płynąc z gór ku morzu. Tajemnicze podziemne groty i jaskinie są prawdziwym rajem zarówno dla zawodowych, jak i amatorskich speleologów. Urwiste, pokryte śniegiem alpejskie szczyty, bujne zielone doliny, iskrzące się jeziora, mokradła pełne dzikich zwierząt, tradycyjne wioski i urozmaicone wybrzeże obejmujące dwa morza – Adriatyckie i Jońskie – to wszystko sprawia, że Albania ma wszystkie składniki niezbędne do rozwoju turystyki.
Tutaj w zależności co chcecie zobaczyć, to ceny mogą być diametralnie różnić . Cena za wejście do amfiteatru Durres (atrakcje Durres) to około 10 PLN, Muzeum archeologiczne to około 15 PLN, bilet to Parku Narodowego Butrint kosztuje około 23 PLN, ceny nie są wygórowane – są dość racjonalne, ale nie są też niskie.
Wyjeżdżając na wakacje chcemy odpocząć, odwiedzić nowe miejsca, poznać nowe smaki. Nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć i z pewnością spotkamy się z rzeczami, sytuacjami, które nas zaskoczą. My spędziliśmy cudowne wakacje w Albanii, ale nie obyło się bez niespodzianek. Dziś dowiecie się co mnie zaskoczyło w Albanii. Część rzeczy zaskoczyła mnie jeszcze przed wyjazdem, kiedy zbierałam trochę informacji o miejscu do którego się wybieraliśmy, inne zaobserwowałam dopiero na miejscu. 1. Słona woda pod prysznicem To było spore zaskoczenie, mimo że wiedziałam o tym już przed wyjazdem od przyjaciół, którzy byli tam rok temu. Chociaż akurat pod prysznicem nie było to aż tak uciążliwe. Dziwnie się czułam myjąc się słoną wodą. Ale najgorzej było umyć zęby. Usta trzeba było płukać kupioną wodą butelkowaną. Na początku kilka razy się pomyliłam, ale smak tej wody szybko nauczył mnie trzymać butelkę wody mineralnej koło umywalki. 2. Kiepska obsługa klienta Nikt w hotelu zbytnio się nie przejmował tym, że spłuczka nie do końca dobrze działa, czy że klimatyzacja komuś szwankuje. W restauracjach też czasem kilkanaście minut trzeba było czekać, aż ktoś poda menu, mimo że wcale nie było tłoku. Poza tym Albańczycy też kiepsko mówią po angielsku, co dość utrudnia kontakt, wszystkiego dopiero się uczą. Ale są bardzo przyjaźnie nastawieni i sympatyczni, więc można im to wybaczyć. 3. Śmieci Stosy śmieci to codzienny widok na ulicach Albanii. Pełno jest dzikich wysypisk śmieci, przepełnionych koszy na śmieci. Były miejsca gdzie śmieci pływały w morzu, plaże pod koniec dnia też były zaśmiecone, ale akurat plaże były codziennie sprzątane. 4. Cisza nocna Po jest cisza nocna, której Albańczycy rzeczywiście przestrzegają. W klubach sciszana jest muzyka, wiele restauracji jest już wtedy nieczynnych. Oczywiście znajdą się też miejsca otwarte dłużej, ale z pewnością nocą Saranda nie wygląda jak Kraków. 5. Kierowcy Generalnie jeżdżą jak chcą. Będąc w Albanii mamy wrażenie, że żadne przepisy ruchu drogowego nie obowiązują. Na skrzyżowaniach panuje zasada: kto pierwszy ten lepszy. Auta zatrzymują się dosłownie gdzie chcą, nawet jeśli uniemożliwiają przejazd innym. Co chwilę ktoś na kogoś trąbi, żeby jechał szybciej, żeby dał się wyprzedzić, żeby przestał rozmawiać z kolegą. Dzieci podróżują bez fotelików, na kolanach u rodziców, czasem nawet na kolanach u kierowcy. Policji na drogach jest sporo, ale co najwyżej dadzą upomnienie. Drogi też są w kiepskim stanie, wąskie, kręte, dziurawe. Zdarza się, że asfaltowa droga nagle się urywa, przez kilka metrów jest drogą polną, a potem znów asfalt lub żwirek. 6. Zwierzęta Dodatkowo podróżowanie po Albanii utrudniają zwierzęta, które pojawiają się nagle na drodze i oczywiście mają pierwszeństwo. Krowy, kozy, owce, osiołki. Spacerują swoimi drogami z opiekunem lub bez. Dodatkowo krowy szukają pożywienia na śmietnikach. 7. Bilety na autobus Często przemieszczaliśmy autobusem się między Sarandą a Ksamilem. Na próżno szukać tam automatów z biletami lub kiosku. W autobusie jest osoba, która zbiera opłatę za przejazd. Cena biletu pozostaje tajemnicą, aż do pierwszego przejazdu. Oczywiście nie dostaniemy żadnego biletu do ręki czy też potwierdzenia zakupu. 8. Papier toaletowy do kosza Po skorzystaniu z toalety papier toaletowy wyrzucamy do kosza, a nie tak jak u nas do muszli klozetowej. Ich kanalizacja nie jest przystosowana do przyjmowania papieru toaletowego, wrzucanie go do muszli grozi zapchaniem. 9. Bunkry W czasach komunistycznych a Albanii powstało kilkaset tysięcy bunkrów i można je spotkać dosłownie wszędzie. Zarówno w miejscach bardziej oddalonych, na łąkach jak i w centrum miasta. Wyglądają jak betonowe iglo. 10. Kamieniste plaże Jeśli jadąc do Albanii spodziewamy się złotego piasku to zaskoczenie będzie ogromne, bo w najlepszym wypadku będzie to żwirek, w najgorszym kamienie po których absolutnie nie da się spacerować boso. W japonkach też nie jest najwygodniej. Co Was zaskoczyło najbardziej? Autor: Justyna Skowera
Dość tanie są też mieszkania w Albanii i dlatego w ostatnich latach coraz więcej obcokrajowców inwestuje tu w nieruchomości, szczególnie nad morzem. Kupujący mieszkanie lub dom musi uiścić opłatę notarialną zależną od wartości nieruchomości (obecnie równowartość około 200-400 euro) oraz specjalną opłatę za ponowną
Z roku na rok do Albanii przybywa turystów, a serce mi rośnie, gdy są to osoby z mojego polecenia i pomagam im zorganizować wyjazd. Przed każdą podróżą, szczególnie tą w nieznane, rodzą się pytania i z racji tego postanowiłam, że zbiorę je w jednym miejscu. Każdy kto jedzie do Albanii po raz pierwszy będzie mógł zawczasu zobaczyć, czy być może właśnie u mnie znajdzie ważne odpowiedzi. Przyznam szczerze, że przy niektórych aż się uśmiałam, ale przecież nie ma głupich pytań, przekonajcie się sami: 1. Jaka jest tam waluta? Jaki jest przelicznik? W Albanii walutą jest lek. Przed wyjazdem należy nasze złotówki wymienić na euro, a następnie dopiero po przyjeździe udać się do bankomatu i wymienić na leki. Wychodzi mniej więcej 3,50 PLN= 100 leków. Nie martwcie się, że po przyjedzie do kraju szukanie kantoru będzie pierwszym co zrobicie, na szczęście wiele restauracji, czy stacje paliwowe honorują również euro. 2. Czy są tam bankomaty? Oczywiście, że są. Bez problemu znajdziecie je w większych miastach lub turystycznych miejscowościach. Akceptują karty VISA, Master Card, Maestro. W menu bankomatów poza językiem albańskim macie do wyboru angielski lub niemiecki. Bankomaty wypłacają w lekach upewnijcie się tylko, czy opłaca się Wam wypłacać gotówkę jeśli nie macie konta walutowego, dlatego że najpierw pieniądze przeliczane są na euro, a później na leki. Jeśli macie konto walutowe będzie tylko jedno przewalutowanie. Uwaga! W bankomacie Raiffeisen naliczana jest opłata 700 lek, czyli ponad 5 euro i wypłaca on tylko w euro. Polecam sprawdzony bankomat w centrum przy Credins Bank. 3. Ile mam wziąć pieniędzy? Słyszę to za każdym razem, gdy ktoś wyjeżdża na wakacje do Albanii. Nie wiem co odpowiedzieć, czasem mam ochotę powiedzieć: weź tyle ile chcesz wydać, tak jest najprościej. Dlatego, że ja nie wiem czy Ty chcesz wypożyczyć auto, czy będziesz dużo zwiedzać. Czy dużo będziesz jeść w mieście i czy codziennie będziesz pić po 4 drinki. Nie wiem. Dlatego ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Można zrozumieć się bez słów 4. W jakim języku się tam porozumieć? Nie mogę powiedzieć, że zawsze i wszędzie po angielsku. Poza sezonem, albo w nieturystycznych miejscach to lokalni ludzie mówią w swoim ojczystym języku. Zdarza się że znają trochę rosyjskiego, włoskiego i greckiego. Za to język ciała to na pewno duże ułatwienie. Niesamowite jest to, że pomimo bariery językowej (serio mój albański jest na poziomie orzecha, bo w zeszłym roku to był w ogóle orzeszek) potrafię tak dobrze dogadywać się z mamą mojego chłopaka. Właśnie język ciała i to, że obie jesteśmy otwartymi osobami pozwala nam na nasze konwersacje, mniej lub bardziej ambitne. Dlatego nie martwcie się, zawsze się jakoś dogadacie. Zdarzy się rozgadany po angielsku kelner, który zaciekawi się tym skąd jesteście, jak podoba Wam się jego kraj, ale też i kasjerka w dojrzałym wieku, do której trzeba będzie mówić prostym językiem 😉 5. O której jedzie ten autobus? Zdjęcie z dworca w Durrës Tutaj sprawa się trochę komplikuje. W Albanii często rozkład jazdy jest orientacyjny (o ile w ogóle jest ;)) nie jest on dostępny w internecie. No jedynie, że w moim ebooku ;)) Najlepiej iść na dworzec (jeśli takowy się akurat znajduje, albo w miejsce z którego odjeżdża autobus. Zapytać lokalnych ludzi, lub kierowcy autobus. Autobusy często odjeżdżają gdy zapełnią się wszystkie miejsca siedzące. Wiem to wszystko brzmi bardzo abstrakcyjnie, ale taka jest Albania. Jest po prostu inaczej. Albo to pokochasz i poczujesz ten luz, albo będziesz się (niepotrzebnie) żeby nie było, aż tak strasznie że nie uda się wam nigdzie pojechać to prawie na każdym autobusie jest tabliczka z miejscem docelowym i godziną objazdu. Plus jest też taki, że stojąc na drodze, gdy pomachacie kierowcy gwarantuję, że się zatrzyma. Pod warunkiem, że będzie mieć wolne miejsce. 6. Dlaczego niektóre kobiety chodzą ubrane całe na czarno? Otóż w Albanii żałoba po stracie kogoś bliskiego trwa nawet całe życie. Kobiety które straciły kogoś bardzo bliskiego np. męża lub syna od czasu ich śmierci porzucają kolorowe barwy na rzecz żałobnej czerni. 7. Dlaczego muszę wyrzucać papier do kosza? W wielu krajach na Bałkanach (i nie tylko) obowiązuje zakaz wyrzucania papieru toaletowego do sedesu. Dla wielu osób jest to wielkie zaskoczenie, że po wykorzystaniu papieru mają go wyrzucić do kosza, a nie spłukać. Należy o tym pamiętać, że jesteśmy gośćmi w tym kraju i musimy dostosować się do panujących tam zasad. Ta reguła obowiązuje głównie dlatego, że system rur kanalizacyjnych jest bardzo wąski, ale też i dość prymitywny, ponieważ nie jest zaopatrzony w napowietrzanie, a co za tym idzie szybko tworzące się podciśnienie w połączeniu z rozmiękczającym się papierem mogłoby dać niezłą eksplozję. W hotelach, restauracjach o niedopuszczaniu się tego „strasznego” czynu przypominać Wam będą tabliczki w toaletach. Co dziwne za zasada nie obowiązuje wszędzie. W Sarandzie spotkałam się z tym wszędzie. 8. Czy wszyscy tam to muzułmanie? Ogromny meczet w Tiranie Prawdą jest, że przeważa tam islam, ale mało kto wie, że mimo to są to bektaszyci. Kim są? Wyznają Allaha, ale mogą pić alkohol, ich modlitwy odbywają się też na stojąco, kobiety nie mają nakazu chodzenia w burkach. Ale najważniejsze w Albańczykach to ich otwartość i tolerancja na wszystkie religie, nie jest ważne jak ma na imię Twój Bóg i w którego wierzysz. Jest wiele rodzin gdzie od strony ojca wyznają islam, za to od strony matki są chrześcijanami. Nie mają nic przeciwko mieszanym małżeństwom, jedynie że są rodziną bardzo nie ma znaczenia w co wierzysz, ważne jest to jakim jesteś mojego pierwszego pobytu w Tiranie na jednej ulicy widziałam meczet, dalej kościół katolicki i jeszcze cerkiew, no i oczywiście gdzieś tam dalej stali Świadkowie Jehowy.
W Albanii, a w szczególności w miejscowościach turystycznych (w tym w Sarandzie) w niektórych miejscach akceptowalne są płatności także w euro. Z reguły nie opłaca się jednak płacić w euro, ponieważ kurs po którym sprzedawca przeliczy euro na leki może być niekorzystny. Przykładowo – mniejsze sklepy często zaokrąglają
Tropikalny komar to owad, który sieje postrach wśród turystów wybierających się na wakacje do egzotycznych krajów. Komar tropikalny przenosi bowiem wiele groźnych dla zdrowia chorób, z malarią, dengą i ziką na czele. Jakie środki na komary tropikalne są skuteczne? Jakie repelenty na komary tropikalne warto spakować do walizki? Tropikalny komar, czyli jaki? Gatunki komarów z tropików Na całym świecie występują ponad trzy tysiące gatunków komarów. W Polsce mamy 47 gatunków komarów, jednak z powodu panującego w naszym kraju klimatu, nie przenoszą one groźnych dla zdrowia bakterii, wirusów czy pasożytów. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w krajach o klimacie tropikalnym lub subtropikalnym. Tamtejsze komary przenoszą szereg chorób zakaźnych i pasożytniczych. Na szczególną uwagę zasługuje dwa gatunki komara - komar tygrysi i komar egipski, oba z rodzaju Aedes oraz komary z rodzaju Anopheles. Komar tygrysi (Aedes albopictus) to owad z rodziny komarowatych, z rodzaju Aedes. Jest najbardziej rozpowszechniony w Azji Południowo-Wschodniej i tam występuje naturalnie, stąd jego inna nazwa - komar azjatycki. Komary tygrysie występują też w Afryce, Ameryce Środkowej oraz w Europie - w Albanii, Chorwacji, Bośni i Hercegowinie, Hiszpanii, Włoszech, Francji, Belgii, Holandii, Grecji oraz w Niemczech. Zobacz: Malaria - leczenie w Polsce, leki przeciwmalaryczne Ten gatunek tropikalnego komara ma od 2 do 10 mm długości. Cechą charakterystyczną, do której zresztą nawiązuje nazwa komara, jest jego ubarwienie - białe paski na czarnym tle. Ten komar z tropików jest niezwykle agresywny, atakuje w ciągu dnia, zwłaszcza rano. Przenosi takie choroby jak: denga, żółta febra, chikungunya oraz zika. Komar egipski (Aedes aegypti) to również tropikalny komar z rodzaju Aedes. Komar egipski jest mniejszy od innych komarów - ma 3-4 milimetry. Cechy charakterystyczne tego komara to białe pierścienie na odnóżach. Ten tropikalny komar naturalnie występuje w Afryce Subsaharyjskiej, ale rozprzestrzenił się na kraje Ameryki Środkowej i Południowej oraz Azji Południowo-Wschodniej. Komar egipski jest nosicielem żółtej febry oraz dengi. Komary z rodzaju Anopheles, szczególnie Anopheles gambiae, Anopheles mosquito to komary przenoszące malarię, a konkretnie zarodźca (Plasmodium), czyli pasożyta wywołującego malarię. Polskim przedstawicielem tego rodzaju jest komar widliszek - Anopheles aculipennis. Komar widliszek ma od 6 do 8 milimetrów, jest szarobrunatny. Cechą szczególną tego komara są ciemne plamy na skrzydłach. Kiedyś przenosił malarię w Polsce, ale za sprawą użytego w latach 50. ubiegłego wieku środka owadobójczego DDT, rozprawiono się z komarami, a tym samym z chorobą. Repelenty, czyli środki na komary tropikalne Repelenty na komary tropikalne to środki, które odstraszają komary. Preparaty na komary tropikalne nazywane repelentami są dostępne w formie sprayu, aerozolu, kremu lub płynu. Część repelentów to chemiczne środki na komary tropikalne, a część zawiera olejki roślinne, najczęściej eukaliptusowy lub miętowy. Wybierając się w tropiki zdecydowanie lepiej zaopatrzyć się w chemiczne repelenty na komary tropikalne. Jednym z najsilniejszych jest środek zawierający DEET, czyli N,N-dietylo-m-toluamid. To substancja odstraszająca komary opracowana na potrzeby wojska. Miała chronić żołnierzy amerykańskich przed komarami w lasach zwrotnikowych. Z czasem trafiła na rynek. Bez wątpienia działa ona najsilniej, ma jednak szereg skutków ubocznych. Najczęściej zgłaszane to łzawienie oczu, zaburzenia widzenia, podrażnienie skóry. Na rynku można kupić repelenty na komary tropikalne zawierające różne stężenie DEET. Im większe stężenie tej substancji, tym dłuższe działanie. Szacuje się, że repelent na komary tropikalne o stężeniu 20-30 procentowych, działają nawet kilkanaście godzin, ale na rynku można znaleźć preparaty zawierające 97% stężenie DEET. Wybierając się w tropiki, lepiej jest wybrać preparat na komary tropikalne o wysokim stężeniu. Komary tropikalne atakują zwykle po zmroku, dlatego turystom przebywającym w tropikach zaleca się przebywanie wieczorem w zamkniętych i klimatyzowanych pomieszczeniach. Jeśli natomiast muszą wieczorem lub późnym popołudniem przebywać na świeżym powietrzu, to koniecznie w jasnych ubraniach, najlepiej długich spodniach i bluzkach z długim rękawem oraz spryskani środkami na komary tropikalne. Przed wyjazdem warto się udać do lekarza zajmującego się medycyną podróży, który poinformuje o chorobach występujących w danych kraju oraz zaleci odpowiednie działania profilaktyczne (szczepienia, chemioprofilaktyka, leki). Poza repelentami warto zabrać ze sobą na wakacje w tropikach moskitierę oraz elektrofumigatory, czyli podłączane do prądu urządzenia, które zabijają lub odstraszają komary. Czytaj więcej: Lek na malarię - leki przeciwmalaryczne, tabletki, ceny Treści z działu "Wiedza o zdrowiu" z serwisu mają charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny i nie mogą zastąpić kontaktu z lekarzem lub innym specjalistą. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za wykorzystanie porad i informacji zawartych w serwisie bez konsultacji ze specjalistą. Skontaktuj się z lekarzem online i uzyskaj pomoc! Chcesz uniknąć zachorowania na malarię? Rozpocznij konsultację
Komary są wektorami dla wielu chorób, przenoszą wirusy i pasożyty, które stanowią poważne niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia, a nawet życia. Według danych „World Mosquito Program” prawie 700 milionów ludzi rocznie zapada na choroby transmitowane przez komary, które są przyczyną ponad milion zgonów.
Albania stała się nowym turystycznym hitem. Wiele osób planujących wyjazd do Albanii zastanawia się w jakim języku mówią w Albanii. W jakim języku dogadamy się w Albanii? Czy w Albanii mówią po angielsku? Jak się porozumiewać w Albanii? Sprawdźmy to! Jeśli planujecie wyjazd do Albanii i zastanawiacie się jak jest język w Albanii to odpowiedź brzmi oczywiście: albański. Językiem urzędowym w Albanii jest język albański, którym porozumiewa się większość mieszkańców. Albański ma dwa dialekty: używany na południu dialekt toskijski oraz na północy gegijski. Na szczęście w Albanii bardzo wiele osób zna inne języki. Jakimi językami da się porozumiewać w Albanii? Według badań przeprowadzanych przez Eurostat w 2016 roku blisko 40% Albańczyków w wieku między 25 a 64 rokiem życia zna przynajmniej jeden język obcy. Jakie to języki? Czy w Albanii dogadamy się po angielsku? Aż 40% Albańczyków deklaruje znajomość angielskiego. Z jej stopniem bywa różnie, ale jeśli udajecie się do dobrego hotelu, dobrego sklepu czy dobrej restauracji to rozmowy po angielski nie będą problemem. W Albanii popularne są jeszcze dwa inne języki. Wśród popularnych języków, którymi władają w Albanii jest język włoski. Albania przez długi czas była pod protektoratem włoskim i jego znajomość wciąż jest bardzo powszechna. Drugim dość często spotykanym językiem jest język grecki, który jest popularny ze względu na dużą mniejszość grecką w Albanii. Podsumowanie: język urzędowy w Albanii to język albański ale w turystycznych regionach i lepszych miejscówkach bez problemu uda nam się porozumieć w Albanii po angielsku. Polecamy również: Jakie pieniądze są w Albanii? Waluta w Albanii. Jakie pieniądze zabrać Co warto kupić w Albanii? Co przywieźć? Top 7+ pamiątki i zakupy Czy Albania jest w Strefie Schengen? Sprawdzamy! Warto przeczytać również:
Albania należy do wielu międzynarodowych organizacji, a od 2009 roku oficjalnie ubiega się o zostanie państwem Unii Europejskiej. Liczy 3,2 mln mieszkańców. Graniczy z Grecją, Macedonią, Kosowem i Czarnogórą. Oto nasz przewodnik po Albanii. Stolica Albanii to Tirana – jest również centrum finansowe (895 tys. mieszkańców).
Komary tygrysie przenoszące dengę nie zostały jeszcze w Polsce stwierdzone. Ale znajdują warunki do rozwoju w coraz liczniejszych krajach europejskich – mówi w rozmowie z PAP entomolog, prof. Stanisław Ignatowicz. – Czynniki chorobotwórcze przenoszone przez komary zabijają co roku więcej osób, niż ukąszenia jadowitych pająków, węży, ataki wilków czy rekinów. Każdego roku komary zakażają przynajmniej 500 milionów ludzi malarią. Dwa miliony chorych – w większości dzieci – umiera – mówi entomolog. Profesor przypomina, że w Polsce malaria występowała jeszcze w latach 60. XX wieku. Ostatnie jej ogniska wygasły na Żuławach. Ale wciąż żyją i mają się dobrze komary widliszki, które ową malarię przenosiły – i mogą to robić znowu, jeśli tzw. zarodźce malarii zostaną zawleczone do naszego kraju na przykład przez grupę chorych osób. Dlatego każdy przypadek malarii wymaga intensywnego leczenia i działań zapobiegających epidemii. Komary mogą przenosić również wirus Zika. – Boimy się też dengi (zakaźna choroba tropikalna związana z bólem mięśni, wysypką i gorączką krwotoczną – przyp. PAP). A przenoszący dengę komar tygrysi już puka do naszych drzwi – powiedział ekspert. Komary tygrysie – występowanie Komar tygrysi występuje w Azji Południowo-Wschodniej, na wyspach Oceanu Indyjskiego i Spokojnego. Prof. Ignatowicz wyjaśnia, że w XX wieku komar ten został rozwleczony po całym świecie. Do Ameryki Północnej trafił w 1985 roku razem z transportem starych opon do portu w Teksasie. Larwy komara tygrysiego mogą być też rozwożone razem z roślinami w wilgotnym podłożu, a jaja są bardzo odporne na wysychanie i mogą przetrwać bez wody nawet rok. – W naszym klimacie jaja komara tygrysiego mogą zimować. W takich warunkach temperaturowych, jakie mamy obecnie, larwy rozwijają się od 5 do 10 dni, żywiąc się rozdrobnioną materią organiczną, pływającą w wodzie. Później tworzy się ruchliwa pływająca poczwarka, a po dwóch dniach pojawia się osobnik dorosły. Jak widać, rozwój jest błyskawiczny, a płodność to około tysiąca jaj na jedną samicę – wylicza prof. Ignatowicz. Coraz bliżej Polski Komar tygrysi, jak podkreśla profesor, zbliża się do Polski. W Albanii był już w 1975 roku, we Włoszech w 1990 r., osiem lat później – we Francji. Od 2000 roku spotykano go w Belgii, Grecji, w Szwajcarii i Chorwacji. Był też zawleczony do Czech i Słowacji, ale nie przetrwał zimy. Najbliżej nas pojawił się w Niemczech, gdzie udało się nie dopuścić do jego masowego rozwoju. Czy jesteśmy przygotowani? – Komar tygrysi, podobnie jak szerszeń azjatycki – który idzie do nas z Francji poprzez Niemcy, a także każdy inny gatunek owadów, który może się przedostać do naszego kraju – powinien być specjalnie monitorowany. Trzeba powołać program badawczy, finansowany centralnie, i rozpisać konkurs dla jednostek naukowych, które się tym zajmą. Za dużo jest fałszywych doniesień o tym, że ktoś zabił komara tygrysiego – uważa profesor. Jego zdaniem Polska nie jest zupełnie przygotowana na pojawienie się gatunków przenoszących groźne choroby. Brakuje wspomnianego monitoringu naukowego, a także przeszkolonych firm – jednostek błyskawicznego reagowania, które poprzez skuteczne zabiegi zniszczą w zarodku komara tygrysiego. Czytaj też:Jak złagodzić obrzęk i swędzenie po ukąszeniu owada? Źródło: Nauka w Polsce PAP
2023-09-27 (aktualizacja: 2023-10-04) Kupno nieruchomości w Albanii. Dom lub mieszkanie w Albanii. Nieruchomość wakacyjna w Albanii stanowi coraz bardziej popularny wybór dla osób poszukujących urokliwego miejsca na wakacje nad Morzem Adriatyckim. W artykule znajdziesz informacje o inwestowaniu w nieruchomości w Albanii.
Komary w tym roku gryzą wyjątkowo i jest ich nadzwyczaj dużo. Zwracajmy uwagę na ich wygląd. Paski na odwłoku i nóżkach powinny wywołać alarm. W sierpniu 2018 roku w szpitalu w Brzecławiu na południowych Morawach zmarła 72 letnia kobieta, u której lekarze zdiagnozowali gorączkę zachodniego Nilu, tropikalną chorobę wirusową. Czeskie służby sanitarne ustaliły, że kobieta ostatnio nie wyjeżdżała za granicę. Prawdopodobnie zakaziła się wirusem lokalne, na miejscu, po ugryzieniu nowego na naszym terenie gatunku komara Aedes albopictus popularnie zwanego komarem tygrysim, od srebrnobiałych pasków na ciele. Dlaczego komary tygrysie są groźneKomar tygrysi przenosi ok. 20 arbowirusów. Niektóre powodują niebezpieczne tropikalne choroby: żółtą febrę, zikę, dengę, japońskie zapalenie mózgu, gorączkę zachodniego Nilu, chorobę zwaną chikungunya. Objawy niektórych mogą być mylone z tygrysi jest gatunkiem inwazyjnym w Europie, bo pochodzi z południowo – wschodniej Azji. Od 45 lat żyje w Europie, gdzie przywieziono go z importowanymi zużytymi oponami. Gdzie występują komary tygrysie?Ocieplenie klimatu powoduje, że stopniowo pojawia się w kolejnych krajach. Jest na południu – w Albanii, Włoszech, Chorwacji, Bułgarii, ale też na zachodzie – w Belgii czy Holandii. Domowe sposoby na ukąszenia komarówNotowany jest także w Czechach, na południowych Morawach, skąd na Opolszczyznę ok. 200 kilometrów. W ubiegłym roku pewien naukowiec z Katowic opublikował zdjęcie komara na swoim osiedlu, ale ostatecznie nie potwierdzono, że jest to komar tygrysi. Jednak zdaniem entomologa prof. Stanisława Ignatowicza w Polsce brakuje naukowego monitoringu nowych gatunków i firm, reagujących chemicznymi opryskami na informację o zagrożeniach. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Ekspert: Trzeba powołać program badawczy. Komary tygrysie przenoszące dengę nie zostały jeszcze w Polsce stwierdzone. Ale znajdują warunki do rozwoju w coraz liczniejszych krajach europejskich – mówi w rozmowie z PAP entomolog, prof. Stanisław Ignatowicz. – Czynniki chorobotwórcze przenoszone przez komary zabijają co roku więcej
Komar tygrysi dotarł do Polski. Jego ugryzienie może być śmiertelne. Jak się chronić? Komar tygrysi jest znacznie bardziej niebezpieczny niż komary występujące w Polsce. Przenosi on bowiem śmiertelne choroby, takie jak malaria czy żółta febra. Z każdym rokiem komar azjatycki coraz bardziej przesuwa się wgłąb Europy. Nadchodzą pierwsze doniesienia o występowaniu tego gatunku w Polsce. Informacje te nie zostały jednak jeszcze potwierdzone. Sprawdź, jak rozpoznać komara tygrysiego i jak się przed nim chronić. Jakie objawy powinny Cię zaniepokoić? To mogą być symptomy groźnych chorób tropikalnych! Komar tygrysi - podstawowe informacje Komar tygrysi, inaczej komar azjatycki to insekt, który pochodzi z Azji. W XX w. ze względu na wzmożone migracje ludzkości, owad został przeniesiony w niemal wszystkie zakątki świata. Kasia gotuje z sernik z rosą Wygląd tego gatunku komara jest bardzo charakterystyczny. Mierzy od 2 do 10 ml, na ciemnym odwłoku występują biało-srebrne paski. Najczęściej atakują wczesnym porankiem lub późnym popołudniem. Najbardziej lubią chłodne i zaciemnione miejsca. Dlaczego komar tygrysi jest taki niebezpieczny? Komar tygrysi to niezwykle niebezpieczny owad, ze względu na to że może przenosić śmiertelne choroby. Najczęściej jest to: malaria - tropikalna choroba zakaźna, która bardzo często prowadzi do śmierci. Jej charakterystyczne objawy to wysoka gorączka, wymioty, potliwość dreszcze, żółta febra - choroba wirusowa. Niekiedy przebieg jest łagodny, w cięższej postaci również może doprowadzić do śmierci. Najczęstsze symptomy to gorączka, dreszcze i brak apetytu, denga - infekcja tropikalna, która objawia się bólem mięśni i stawów, japońskie zapalenie mózgu - choroba bezobjawowa, która prowadzi do groźnych powikłań. zaburzeń psychicznych, choroby Parkinsona, a nawet śmierci. Czy komar tygrysi jest już w Polsce? Komar tygrysi, inaczej azjatycki najliczniej występuje na terenie Azji Południowej i Wschodniej. W Europie pojawił się już ponad 30 lat temu. Początkowo w Albanii w 1975, następnie w Włoszech i Francji. Ostatnie doniesienia wskazują, iż ten gatunek komara widziany był także w Polsce. W maju i czerwcu kilka osób informowało, że zauważyło komary tygrysie w Katowicach czy Rudzie Śląskiej. Te informacje nie zostały jeszcze potwierdzone, nikomu nie udało się zrobić zdjęcia. Pewne jednak jest, że komary tygrysie z każdym rokiem przesuwają się wgłąb Starego Kontynentu. Duży wpływ na ich specyficzne zachowanie mają zmiany klimatu - większe upały i cieplejsze zimy oraz migracje ludności. Jak się chronić przed komarem tygrysim? Jedynym sposobem na zapobiegnięcie rozprzestrzenienia się komarów tygrysich w Polsce jest monitoring i prewencja. Naukowcy na całym świecie szukają sposoby na zwalczenie niebezpiecznych owadów. Komary tygrysie odstraszą sprawdzone sposoby na komary występujące w Europie.
- Βቭቶ ηой
- Τιጧаլеግ εсισըψоз проτէጬ
- Ωхоζупреጱ σуςаφиνози сл
- Умοп օσαկипсዝգ
- Лесв ι
- Γиቢиνու εይኧլուռюзи
- Ктоβ еኅዴбукርրራф
Na te i wile innych pytań dotyczących pieniędzy w Albanii odpowiedzi znajdziesz w tym poście! Oficjalną walutą w Albanii jest LEK (kod międzynarodowy ALL), ale w praktyce bardzo popularne jest euro. Kraj aspiruje do wejścia do Unii i pomimo dużych powiązań z wujkiem Samem, łatwiej i korzystniej zabrać euro niż dolary – te drugie
Spis treściCo o Tajlandii pisze MSZ (2018)?Czy denga rzeczywiście jest w Tajlandii?Jak się chronić przed komarami w Tajlandii?Podobne wpisy Temat komarów w Tajlandii i tego, jak się przed nimi chronić oraz jak chronić małe dzieciaki powraca nieustannie w Waszych wiadomościach systematycznie. To również temat, który mi po zeszłorocznej podróży przez pewien czas spędzał sen z powiek i przyznaję – trochę martwił. Nigdy nie obawiam się samych ugryzień, bo uważam, że nawet kilkadziesiąt swędzących kropek jest do przeżycia – i dla nas, i dla dzieci. Chociaż wiadomo – zdecydowanie lepiej, by ich nie było! Obawiam się tego, co za ugryzieniami idzie. I teraz pytanie kluczowe: czy w Tajlandii powinniśmy bać się komarów??? My zwykle zaczynamy przygotowanie do wyjazdu od przeczytania co do powiedzenia o danym kraju ma Ministerstwo Spraw Zagranicznych – wchodzimy TU – polecam! To nas kieruje w temacie szczepionek i innych zagrożeń zdrowotnych… ALE: nigdy nie ufamy temu w 100%, zawsze szukamy też informacji na własną rękę. Co o Tajlandii pisze MSZ (2018)? “Obecnie w Tajlandii nie występują szczególne zagrożenia sanitarno-epidemiologiczne. Nie są zatem wymagane specjalne szczepienia. Należy jednak w sposób bardziej rygorystyczny przestrzegać zasad higieny, co jest niezbędne w krajach tropikalnych. Woda z sieci wodociągowej jest niezdatna do picia. Ogólnie dostępna jest w sprzedaży butelkowana woda filtrowana lub mineralna. W dużych miastach, gdzie znajdują się zbiorniki wody stojącej istnieje ryzyko zakażenia dengą (tropikalna choroba przenoszona przez komary, głównie w porze deszczowej). W ostatnim czasie odnotowano przypadki zarażenia wirusem Zika; zalecamy stosowanie się do zaleceń Głównego Inspektoratu Sanitarnego, szczególnie dotyczy to kobiet w ciąży lub planujących zajście w ciążę. W okolicach Chiang Mai występuje sezonowo (luty-kwiecień) bardzo wysokie zanieczyszczenie powietrza spowodowane wypalaniem traw przez rolników, które może być szczególnie uciążliwe dla osób z chorobami alergicznymi, chorobami układu oddechowego, małych dzieci i kobiet w ciąży.” To możemy przeczytać na stronie MSZ. Są komary, denga, głównie w porze deszczowej (która teoretycznie zaczyna się około maja i trwa do połowy października). Czy denga rzeczywiście jest w Tajlandii? My o dendze czytaliśmy nie tylko na stronie MSZ, ale słyszeliśmy też od jednej z naszych czytelniczek, która niestety prawdopodobnie przywiozła ją z okolic Koh Lipe w styczniu zeszłego roku – my też tam wtedy byliśmy, więc przyznam, że jej wiadomość mroziła wtedy krew w żyłach, zwłaszcza, że Maks miał całe nogi w ugryzieniach! Na szczęście u nas nic się nie wydarzyło, a i Ona dengę pokonała, leczona już w PL. Jednak u mnie zapaliło to czerwone światło i gdy w październiku, jechaliśmy do Bangkoku i na Koh Chang, zaczęłam szukać dodatkowych informacji, zwłaszcza, że teoretycznie nadal w Tajlandii panowała pora deszczowa. Przede wszystkim możecie być spokojni – zagrożenie dengą w Tajlandii jest podobne do innych tropikalnych krajów i trzeba mieć pecha, by dengę złapać. Dostajemy jednak czasem od Was niepokojące wieści, że w niektórych regionach Tajlandii zagrożenie jest coraz większe – poniżej wrzucam Wam informacje, które dostałam dziś ( od Kasi. Jeszcze mniejsze są szanse na zarażenie się malarią, więc leków antymalarycznych NIGDY nie braliśmy i NIE PLANUJEMY ich brać w Azji Południowo- Wschodniej. Wiemy jednak, że czasem można mieć pecha, a dengi na pewno nie życzylibyśmy ani sobie, ani tym bardziej dzieciom, więc zawsze staramy się minimalizować ryzyko. Denga występuje głównie w dużych skupiskach miejskich, a komary, które ją przenoszą gryzą zwykle w dzień, nie w nocy. Często “dengowe” komary można spotykać przy zbiornikach stojącej wody, więc najlepiej takich okolic unikać. Objawy mogą się pojawić do 14 dni po ukąszeniu, zwykle 5-7 dni po. Najczęściej to wysoka gorączka, bóle kości i mięśni, bóle głowy, mdłości, wymioty. Przy takich objawach, jeśli macie podejrzenie, że zetknęliście się z komarami, najlepiej od razu udać się do lekarza. Jeśli jesteście już w Polsce, koniecznie powiedzcie, gdzie byliście i najlepiej zróbcie badanie z krwi pod kątem dengi. Podobno objawy można pomylić z grypą czy z inną anginą. Gdy szukałam informacji w październiku 2017, wyczytałam, że w Tajlandii jest najwięcej przypadków dengi od 20 lat, głównie w okolicy Bangkoku i Chiang Mai. Czytałam, że sporo przypadków jest też na Phuket. Przyznaję… nieco się przestraszyłam, ale…. ani w październiku, ani teraz nie widziałam zbyt wielu komarów w Tajlandii! Przygotowana do walki, zabrałam wszystkie środki i …. odetchnęłam z ulgą! W Bangkoku nie spotkaliśmy chyba żadnego, ani na Koh Chang, ani teraz na Koh Phi Phi dramatu nie ma.. ale gdy wieczorem wychodzimy na spacer czy kolację, smarujemy się Muggą. Co ważne Muggą smarować powinniśmy się również w dzień, bo wtedy atakują komary przenoszące dengę. Przeczytajcie, co napisała KASIA w komentarzu do tego posta (niestety komentarz zniknął i nie potrafię go przywrócić, ale myślę, że warto, by ta historia była też tutaj w poście, nie tylko w komentarzu): “Hej Natalia i podróżnicy! Jako, że jestem na miejscu i na “świeżo” w temacie bardzo chciałbym wszystkich ostrzec na własnym przykładzie w temacie DENGI. Od jestesmy w Tajlnadii: BKK,KRABI, no i pechowa KOH LANTA,moja mama złapała dengę – została przetransportowana do szpitala w Trang, w którym właśnie jestem z partnerem i dzieckiem. Jej stan jest stabilny, aczkolwiek czekamy na najgorsze dni teraz, planowy powrot mamy na raczej nie uda nam sie poleciec. DENGA w Tajlandii JEST i to szczególnie południowej (zarówno ląd, jak i wyspy). Straszne jest to, jak mało się o tym pisze na blogach i mówi, dlatego przestrzegam Was,ze np na Koh Lancie tendencja jest WZROSTOWA, jest kilkaset przypadków miesięcznie- to najswieższe słowa od lekarzy z kliniki. Wciąż w teorii trzeba mieć pecha, żeby przyciągnąć dengowego komara, ale ryzyko jest bardzo wysokie! Smarowaliśmy się muggą, moja mama pewnie nie zawsze, jednakże warto wczytać się w temat głębiej odnośnie pechowych komarów – są to komary uwaga DZIENNE !! gdzie za dnia raczej człowiek smaruje się filtrami,a nie pryska na komary!!! Dengę przenoszą komary egipskie, mają one charakterystyczne białe paski na odwłoku i nogach, są trochę większe od tych typowych nocnych, malutkich,których tez w niektórych miejscach jest bardzo dużo – jednej nocy, gdy zmieniliśmy apartament pogryzły nas znienacka strasznie, a przysięgam byliśmy posmarowani i psikaliśmy dookoła. Komary chowają się za dnia w torbach podróżnych i w ciuchach albo za zasłonami. Trzeba najlepiej wszystkim potrząsać i wtedy wylatują, jednego dnia w Blue Andaman Apartment zabiliśmy chyba 30! Michał potrząsnął bagażem, który był w kącie i dosłownie wyleciała och chmura! Nie patrzyłam czy to zwykłe komary czy dengowe. Byliśmy w szoku, skąd ich nagle tyle, a wówczas mama była zdrowa i nie byliśmy aż tak w temacie zagłębieni, byłam pewna, że denga nie występuje i raczej nie ma się o co martwic, kilka dni później nas los się zmienił. Jak po całym dniu gorączki już zaczęłam się bać o mamę i wezwałam karetkę ,gdy zaraz u mamy wykryto dengę, w klinice na własne życzenie zrobiłam sobie test i mojemu 8 miesięcznemu synkowi. Kosztowało to na lancie 1200 batów extra, bo objawów nie mieliśmy, ale ugryzienia w nocy poprzedniej, chciałam być pewna czy nie czeka nas taki sam los na mamę. Zaskoczyło nas to potwornie, mieliśmy dziś płynąć na Koh Ngai na 4noce i całe plany do góry nogami, musieliśmy się na własny koszt przenosić do TRANG, bo stary szpital w Krabi jest pełny (aczkolwiek moze lepiej,ze tutaj,bo warunki szpitalne w Trang to 5*****hotel) opiekę mamy oczywiście pokrywa ubezpieczenie. Takze ostrzegam wszystkich i warto upgreadowac posta, DENGA JEST częsta w Tajlandii, warto podwójnie się zabezpieczać, odkomarzać pokoje za dnia, smarować za dnia (choć małych dzieci nie powinno się smarować, są to bardzo bardzo silne środki,wiadomo ze przez kilka dni nic się nie stanie,ale np przez 3 tygodnie.. sama nie wiem…) gdybym wiedziała na co narazżm przede wszystkim swoje dziecko, nie wybrałabym Tajlandii. Mimo,ze ludzie przyjeżdżają tu od lat i nic im nigdy nie jest,to sytuacja też się zmienia, na ten moment przypadków jest bardzo dużo w tych rejonach i to są najświeższe fakty od pielęgniarek i lekarzy.” Pamiętajcie o tym i miejcie historię Kasi w tyle głowy! Jak się chronić przed komarami w Tajlandii? Ze wszystkim jesteśmy zdania, że lepiej chronić niż potem się martwić, więc zwykle przestrzegamy tych zasad: 0) Na dengę szczepionki nie ma. Nie ma też leków, które można wziąć zawczasu i przed dengą uchronią. Jedyna opcja to ochrona przed ukąszeniami komarów. 1) Na pewno warto zabrać ze sobą spraye przeciw ukąszeniom lub kupić na miejscu Warto wziąć Muggę, której wysokie stężenie DEET skutecznie odstrasza komary i inne potwory. My zwykle kupujemy jedną Muggę w kulce (20% DEET) i jedną w sprayu (9,5 % DEET). O wszystkich Muggach możecie poczytać TU. Dodatkowo, gdy Jagódka miała 3 miesiące na miejscu kupowaliśmy lokalny, naturalny środek, czyli Citronellę. DEET to substancja, która odstrasza komary, ale zwykle nie jest polecana dla małych dzieci (do 2 roku życia). Na pewno jednak, gdybym miała do wyboru dengę i DEET, biorę DEET 🙂 Muggę kupicie przez internet lub w sklepach dla podróżników. Citronellę na miejscu dostaniecie w sklepikach dla turystów, aptece, często też różne środki są w hotelach (odpłatne lub nie). 2) Moskitiera – w wielu hotelach, w których byliśmy na tajskich wyspach moskitiery nad łóżkiem to standard. Warto ich używać. Dodatkowo dla Jagody braliśmy moskitierę na wózek i zakładaliśmy np. gdy spała. Pod tym względem idealnym rozwiązaniem dla malucha jest namiot, o którym Wam pisałam – tam zamykacie go szczelnie i żaden komar się nie przebije 🙂 Z tego korzystaliśmy rok temu i gdy my i Maks byliśmy bardzo pogryzieni na Koh Lipe, Jagoda nie miała ŻADNEGO ugryzienia. 3) Rozsądek – sami na pewno świetnie widzicie, czy w danym miejscu są komary 🙂 Czasem może być tak, że np. w mieście, w centrum Bangkoku ich nie ma, ale nad rzeką mogą gryźć jak szalone – tu znów pozdrawiam jedną z naszych Czytelniczek, która nam o tym doniosła. Łatwo wpaść w taką pułapkę – my coś o tym wiemy, bo właśnie taką sytuację zaliczyliśmy z małym Maksem w Meksyku – komarów niby nie było i nagle po pewnej nocy w domku na plaży, kilkadziesiąt ukąszeń:/ Jeśli widzicie, że ich nie ma, luz – ograniczacie środki ostrożności, ale nadal się pilnujecie. Jeśli są i gryzą, pilnujecie siebie i dzieciaków, a wieczorem zwłaszcza dzieciom dajecie długi rękaw i długi spodenki (do spania najlepszy pajacyk). Podobno komary przyciągają ciemne kolory, więc jasne ubrania są zwykle przydatne. 4) Ostrożność – pilnuj, by drzwi do domku, w którym mieszkasz i okna były zamknięte, zwłaszcza wieczorem. Odpada zapraszanie komarów i innych owadów do źródła światła. Jeśli w drzwiach masz moskitierę, zasuwaj ją. Niewiele kosztuje, a po co masz potem drapać się jak szalony!!! 5) Równowaga – nie popadaj w panikę, nie popadaj w nonszalancję 🙂 Skrajności nigdy nie są dobre! Nigdy Ci nie powiem: nie jedź do Tajlandii, bo komary! My jesteśmy tu … 6-sty, a może 8-my raz i zawsze wracamy mega zadowoleni! Ale nigdy Ci nie powiem: Olej, na pewno nic się nie stanie! Mocno w to wierzę, ale jednak wypadki przy pracy zdarzają się najlepszym i dobrze się przed nimi chronić, prawda ?:) 6) Na wszelki wypadek – zabierzcie też coś po ukąszeniach, chociażby Fenistil. Czasem jednak w takiej sytuacji również warto pójść do miejscowej apteki i podpytać co oni mają na ugryzienia, bo to może być lepsze rozwiązanie! Tak mieliśmy, gdy teraz w Wietnamie pogryzły nas muszki piaskowe – o nich jeszcze Wam napiszę:) … a teraz idziemy cieszyć się słońcem na tajskiej plaży, pospacerować wśród pięknej zieleni, a wieczorem zjeść kolację na świeżym powietrzu.. posmarowani sprayem na komary 🙂 Więcej o tym, jak sobie radzić z zagrożeniami w Tajlandii, jakie szczepienia rozważyć i co spakować do apteczki znajdziecie w naszym THAIBOOKu. Thaibook to kompleksowy przewodnik po Tajlandii stworzony po naszych licznych wyprawach do Bangkoku i na tajskie wyspy. Znajdziecie go TU.
. li39aawcj6.pages.dev/264li39aawcj6.pages.dev/808li39aawcj6.pages.dev/608li39aawcj6.pages.dev/102li39aawcj6.pages.dev/284li39aawcj6.pages.dev/970li39aawcj6.pages.dev/800li39aawcj6.pages.dev/654li39aawcj6.pages.dev/346li39aawcj6.pages.dev/672li39aawcj6.pages.dev/948li39aawcj6.pages.dev/565li39aawcj6.pages.dev/932li39aawcj6.pages.dev/763li39aawcj6.pages.dev/103
czy w albanii są komary